Indonezja :: Gili Meno, raj odnaleziony

Dokładnie rok przed naszą podróżą, na przełomie lipca i sierpnia 2018 roku, na indonezyjskich wyspach Bali i Lombok miała miejsce seria tragicznych w skutkach trzęsień ziemi. W wyniku wstrząsów śmierć poniosło prawie 600 osób, a niemal 2000 doznało obrażeń. Indonezja leży na pacyficznym pierścieniu ognia, obszarze o znacznej aktywności wulkanicznej i tektonicznej. Trzęsienia ziemi nie są tu rzadkością, jednak najczęściej są niewielkie i nie mają takich fatalnych skutków.

Na domiar złego dokładnie dzień przed wylotem media doniosły o kolejnym trzęsieniu na Bali. Nasza podróż stanęła pod znakiem zapytania. Jechać, czy nie jechać? Takie pytania zadawaliśmy sobie pakując walizki. Nasze wątpliwości rozwiała na szczęście znajoma, która akurat w tym czasie była na Bali. Stwierdziła, że wstrząsy były ledwo odczuwalne i spowodowały tylko niewielkie zniszczenia elewacji i uszkodzenia dachów.

Archipelag Gili

Cały czas jednak wracały do nas niepokojące myśli, szczególnie przed drugą częścią podróży, którą mieliśmy spędzić na malutkiej rajskiej wysepce Gili Meno. Archipelag wysepek leżących u wybrzeży wyspy Lombok mocno ucierpiał podczas ubiegłorocznych trzęsień. Na żadnej z nich nie ma znaczących wzniesień, a zabudowania są bardzo prymitywne. W przypadku pojawienia się tsunami możliwości ucieczki i schowania się przed niszczycielskim żywiołem są ograniczone.

Po kilku intensywnych dniach zwiedzania Bali z prywatnym kierowcą. obraliśmy kurs na Padang Bai, nadmorskie miasteczko leżące na wschodnim wybrzeżu wyspy. To właśnie stąd wypływają promy i szybkie łodzie zarówno na wyspę Lombok, jak i archipelag Gili.

Padang Bai

Do Padang Bai dotarliśmy na dzień przed Galungan, jednym z najważniejszych świąt na Bali. Właściwie już od kilku dni na całej wyspie trwały przygotowania do celebrowania. Najbardziej efektownym elementem dekoracji są pięknie przystrojone bambusowe tyczki zwane penjor, stawiane dosłownie przy każdym zabudowaniu.

W Padang Bai zatrzymaliśmy się w Absolute Scuba Bali Dive Resort, położonym przy plaży i z własnym dobrym centrum nurkowym. Mój plan zakładał jeden dzień nurkowy u wybrzeży wyspy Nusa Penida, gdzie przy odrobinie szczęścia można podziwiać ogromne dostojne manty Ray, a także zjawiskowe samogłowate endemiczne olbrzymy Mola Mola. Niestety okazało się, że w tym rejonie ruch turystyczny też jest znacznie niższy niż w poprzednich sezonach i w tym terminie nie mam szans nurkować w tym właśnie miejscu. Nie zrażony jednak tą wiadomością zdecydowałem się na alternatywną opcję w okolicach skalnych wysepek Gili Tepekong. Nurkowanie w tym miejscu rekomendowane jest dla doświadczonych nurków przede wszystkim przez występujące tam często mocne prądy. Przyznaję, nie było łatwo, a na domiar złego ciągłe bujanie małej łódki, z której nurkowaliśmy, przyprawiło mnie o chorobę morską…

Nurkowanie na Gili Tepekong

W tym czasie moje dziewczyny z naszym dwulatkiem spędziły leniwy dzień na uroczej niewielkiej plaży Blue Lagoon. Zwieńczeniem dnia był fantastyczny relaksujący tradycyjny masaż balijski w hotelowym centrum spa.

Z Padang Bai są dwie możliwości dostania się na wyspy Gili. Jedna to tańsza, ale za to długa przeprawa promem na Lombok, a następnie stamtąd łódką na Gili. Druga, znacznie krótsza, ale za to droższa, to bezpośredni rejs szybką łodzią, tzw. speedboat. My wybraliśmy opcję bardziej komfortową, co uszczupliło nasze portfele o 500.000 IDR za bilet w obydwie strony na osobę. Co ważne, cena obejmowała także transfer po powrocie, w naszym wypadku do Legian, gdzie planowaliśmy spędzić ostatni dzień tej podróży. Na wyspy Gili kursuje wiele szybkich łodzi, ale tylko jedna firma, EkaJaya oferuje bezpośrednie połączenie z Gili Meno. Bilety z łatwością można kupić w agencjach turystycznych nie tylko w Padang Bai, ale właściwie na całym Bali.

Speedboat jest faktycznie szybka nie tylko z nazwy. Cała podróż zajęła nam około dwóch godzin. Dla osób wrażliwych na chorobę morską polecane są miejsca z tyłu, najlepiej w pobliżu środka pokładu. Trzeba pamiętać o zabraniu ciepłej bluzy, bo oczywiście Azjaci zafascynowani klimatyzacją przesadzają ze schładzaniem pomieszczeń i na statku panuje niemal arktyczny chłód.

Przystanek na Gili Trawangan

Boarding na łódź odbywa się całkiem sprawnie, a pasażerowie dzieleni są na grupy odpowiadające docelowej wyspie: Gili Air, Gili Meno lub Gili Trawangan. Etykietę z odpowiednią destynacją naklejamy na ubranie, żeby ułatwić pracę obsłudze. Podobne oznaczenia otrzymują też bagaże.

Po dwugodzinnej podróży nasz statek zacumował kilkadziesiąt metrów od plaży, a na ląd dotarliśmy na prymitywnej tratwie, razem z pozostałymi osobami i bagażami oznaczonymi nalepką Gili Meno. Już pierwszy kontakt z tą wysepką zachwycił nas: turkusowa woda, białe i puste plaże i żadnych samochodów! Popularnym środkiem transportu są tam rowery, a także Cidomo, czyli specyficzne riksze zaprzężone do niewielkich koników, zamiast taksówek. To taka specyficzna konna wersja tuk-tuka. Istnieje też wersja towarowa…

Yaya Warung to świetne miejsce na obiad
Cidomo na Gili Meno
Wersja towarowa

Całą wyspę można w godzinę przejść piechotą naokoło. W najwęższym miejscu ma około kilometra, w najszerszym – dwa. Najlepsze, co ma do zaoferowania to spokój i piękne, puste plaże. Nasze ulubione miejsce znaleźliśmy w południowo-wschodniej części, nieco poniżej centrum i przystani. Pusta plaża, ciepła i turkusowa woda, stoisko ze świeżymi owocami zaraz obok. Pięć metrów od brzegu ładne rafy i kolorowe rybki dosłownie na głębokości jednego metra. Czego chcieć więcej? Idealne miejsce na odpoczynek i naładowanie baterii. Jednak nie dłużej niż trzy, cztery dni. No bo co tu dłużej robić?

Chmury pojawiły się tylko na moment
Stąd nie chce się wyjeżdżać…

Można oczywiście odwiedzić sąsiednie wysepki: Air i Trawangan albo wybrać się na nurkowanie. Ja wybrałem to drugie, nurkowanie z centrum Blue Marlin Gili Meno w miejscu Turtle Heaven. I to była świetna decyzja. Ilości kolorowych ryb nie zliczę, ale atrakcją tego miejsca są piękne żółwie, których widzieliśmy kilka.

Plaża na Gili Meno
Przystań na Gili Meno
Targ

Gili Meno je co prawda niewielka, ale nie można narzekać na bazę noclegową. Znajdą tu swoje miejsce zarówno backpackerzy, jak i zwolennicy bardziej luksusowych resortów. Najczęściej są to tradycyjne drewniane domki, choć już wyposażenie różni się w zależności od poziomu cenowego. Jeszcze do niedawna w kranach była tylko słona woda, a prąd dostępny był tylko kilka godzin w ciągu doby, ale te czasy już minęły. Jest i prąd, i słodka woda, a nawet Wi-Fi (działające jednak z przerwami) w większości hoteli i pensjonatów.

Interior
A może masaż na plaży?
Mama Melani serwuje pyszne jedzenie

Dodaj komentarz